Gra LOST RPG

[przychodzi: Simon]

Przyszedl i padl na poslanie.

Dobra, zapobiegawczo ide sie polozyc.
Zwlokl sie z trudem z piasku i przeszed obok Deana ziewajac poteznie.
Do jutra. rzucil jeszcze i sie oddalil.

[wychodzi: Simon]

Pewnie. Jesli nie bede rano na nogach, kopnij kilka razy w moj namiot.

Jutro poszuka sie kolejnych podobienstw. obiecal zmeczonym glosem.

Przesunal sie nieco w bok bo pien nagle zaczal go uwierac.
Kompletny zanik zdolnosci kulinarnych chociazby.

Jesli ktos podkablowal to tego nie pamietam. Domyslilem sie na zasadzie szukania podobienstw. Jesli nie liczyc podejscia do alkoholu wcale tak wiele nas nie dzieli. zauwazyl.

Zanotowal sobie w pamieci, ze na wyspie jednak zostalo nieco alkoholu.
Wiec ty tez nigdy nie prales wlasnych rzeczy? zapytal usmiechajac sie krzywo.

Niewiele tego zostalo. zauwazyl.

Jutro ide na polowanie. We dwoch zawsze wieksze szanse. powiedzial lekko.

Nie moja sprawda... stwierdzil po chwili nie precyzujac o do mu chodzi.

Nigdy nie bylem nawet blisko flaszki whiskey przy kazdym obiedzie. Mozna powiedziec, ze to cos ponizej mojej godnosci. W kazdym razie o zadnym rodzaju niewolnictwa mowic nie mozna.

Spojrzal na niego spod uniesionych brwi po czym zasmial sie krotko.
To nie detoksykacja, Dean. To przeziebienie.

Uzalezniony to ja juz bylem. stwierdzil ponuro Coz, przyjdzie zmienic przyzwyczajenia.

W pewnym sensie. Od tygodni nie mialem w ustach kropli alkoholu. doparl przybierajac mine wyrazajaca w jego przekonaniu zalobe.

Mogl przysiac, ze cos przyjemnie chlupnelo, ale doszedl do wniosku, ze przechodzacy detoksykacje organizm plata mu figle. Pollezal wiec dalej na piasku gapiac sie bez wyraznego celu przed siebie.