Gra LOST RPG

Marshall

Cohen westchnął.
A Marshu pokiwał melancholijnie głową.

Nina

[przychodzi: świeży i pafnoncy Dean]
Wszedł do kuchni, przywitał się z ludźmi krótkim cześć a Troy cmoknął przelotem w usta, polując ana coś do żarcia.
- Umieram z głodu - oznajmił.

Marshall

- Też mi nowość - stwierdził Marshall i dodał - A tak w ogóle, to podobno lubisz komiksy...
Na słowo "komiksy" Cohen przebudził się z letargu i namierzył swoim super-duper-power wzrokiem Deana.
- Jakie komiksy lubisz? Znasz Ligę Sprawiedliwych? Lubisz Batmana? Kto jest twoikm ulubionym bohaterem? - wypalił z szybkością światła.

Troyon

Bez słowa wcisnęła Deanowi w ręce talerz spaghetti i podała widelec.
- Smacznego, kochanie - powiedziała z uśmiechem.

Nina

Spojrzał na Cohena dziwnie, po czym wyrwany z ciężkiego szoku, w jaki wprawiło go wystąpienie chłopaka, uśmiechnął się do Troy i wziął jedzenie.
- Dzięki - powiedział do niej i usiadł. - Ej, ej, młody, poczekaj, zwolnij. Nie każ mi o tym słuchać na głodnego - dodał i zmierzył Marshalla spojrzeniem. - Możesz najpierw opowiedzieć o swoich ulubionych - powiedział i zaczął jeść, już wiedząc, że niekoniecznie będzie słuchał Cohena.

Marshall

I się zaczęło. Wykład o komiksach. O Lidzie Sprawiedliwych, Batmanie, Wonderwoman itd. itp. I w zasadzie mogłoby to być do zniesienia, gdyby nie to, że podekscytowany Cohen co chwilę podtykał Deanowi pod nos jakieś komiksy, pokazywał i opisywał bohaterów, wyliczając ich supermoce.
A Marshall co chwilę spoglądał na Deana i uśmiechał się złośliwie.

Nina

- Allanie drogi, nie wiem czy zauważyłeś, ale jem. Posiłek to bardzo ważny moment dnia. Więc jeśli jeszcze raz podłożysz mi to pod nos, nie zawaham się, żeby wepchnąć ci w tyłek któryś z twoich komiksów - powiedział rozdrażniony, mierząc go groźnym spojrzeniem.

Sol

- Albo możesz odłożyć jedzenie i poświęcić całą swoją uwagę Cohenowi - zasugerowała niewinnie.

Marshall

Biedny mały Cohen spuścił nos na kwinte i wrócił na swoje miejsce.
Marshall ostentacyjnie parsknął z dezaprobatą i rzucił Deanowi karcące spojrzenie.

Nina

Zmierzył zarówno Scar jak i Marshalla spojrzeniem mówiącym, że Cohen popełnił świętokradztwo, przeszkadzając mu w jedzeniu i zasłużył sobie na to, co go spotkało. W spokoju jadł dalej.

Marshall

Cohen zajął się użalaniem nad swoim losem i cichym wzdychaniem.
A Marshall poklepał go po plecach i powiedział, powstrzymując się od złośliwego uśmiechu:
- Nie martw. Ci z policji już tacy są.

Sol

Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się mimochodem.

Marshall

- A twój ulubiony bohater, Scar? - uśmiechnął się słodko Marshu.

Sol

- Eee... - zastanowiła się przez chwilę. - Wszyscy w ciuchach z lateksu? - strzeliła.

Marshall

Cohen zbaraniał.
- Eee... Że co, kurwa?