Gra LOST RPG

Troyon

[przychodzi: Murphy]

Przytoczył się tutaj, bo z daleka widział Scarlett. Stanął przed dziewczynami wyglądając jak siedem nieszczęść, cały brudny i spocony, i nie wiedział co powiedzieć.

Sol

- Wyglądasz jakbyś przed chwilą wrócił z kopalni - zauważyła uprzejmie.

Troyon

Nawet się nie uśmiechnął.
-Kopałem grób. - powiedział.

Sol

Spojrzała na niego pytająco.
- Po co kopałeś grób...? - zapytała ostrożnie, obawiając się odpowiedzi.

Troyon

-Ana-Lucia i Libby nie żyją. - powiedział ponuro i westchnął. - Za chwilę pogrzeb... ja muszę... - dodał i spojrzał wymownie w stronę agory.

Sol

Wytrzeszczyła na niego oczy, nie wierząc w to, co słyszy.
Rozsądek wziął jednak górę nad ciekawością. Odpuściła sobie wszelkie pytania typu 'jak to się stało'.
- Ja mogę ogłosić - zaoferowała się. Murphy wyglądał jak kupa nieszczęść, a nawet jeszcze trochę gorzej. - Idź zrób coś... - wykonała ieokreślony ruch ręką.[/color]

Troyon

-Dzięki. - skinął głową, wziął ją na chwilę za rękę i spojrzał w oczy. Po czym odwrócił się, zaszedł do swojego namiotu po czystą koszulkę, a potem od razu do oceanu.

[wychodzi: Marf]

Sol

Rozkojarzona i nadal trochę wstrząśnięta, pożegnała się chaotycznie z równie wstrząśniętymi ludźmi w kuchni polowej i poszła na agorę.

[wychodzi Scarlett]

Sal

Otrzasnęła się z pierwszego szoku, zsunęła ze stołu i poszła na cmentarz.

[wychodzi: izzie]

Marshall

Ruszył dupsko.

[wyłazi]

Marshall

[przyłazi marshu]

Przylazł i zaczął żreć płatki, których wcześniej nie chciał.

Shiri

[Przychodzi: Shiri]

Wpadła po coś do zaspokojenia chwilowego głodu, żałując że to nie pizza
[Wychodzi: Shiri]

Sol

[przychodzi Scarlett]

Skinęła Marshallowi i oparła się tyłkiem o pseudo stół, patrząc się na jedzenie.

Sol

W końcu zdecydowała się na to samo, co poprzednio - kilka batoników i chrupki kukurydziane. Wzięła jeszcze masło orzechowe i poszła do siebie.

[wychodzi Scarlett]

Nina

[przychodzi: Nina]
Po wszystkim, nie byłaby w stanie niczego przełknąć. Cały czas miała przed oczami ranę Libby, swoje zakrwawione ręce i bezwładne ciało Any.
Podeszła wolnym krokiem do regału i stanęła przed nim, wodząc wzrokiem po półkach. Szukała czegoś do picia, bo odczuwała ogromne pragnienie. W końcu ściągnęła sobie sok pomarańczowy i ruszyła na agorę.
[wychodzi: Nina]