Gra LOST RPG

Sal

Izzie uratowała dzień? uśmiechnęła się brudnymi od masy ustami.

Sol

- A już na pewno ciasto.

Sal

Przetarła usta grzbietem dłoni, potem ów grzbiet wnętrzem drugiej i odłożyła miskę na bok.
Jeszcze coś do ratowania?

Sol

- Raczej nie - uśmiechnął się. - Jeśli chcesz, to możesz wpaść i zobaczyć, czy czegoś nie brakuje - wskazał brodą namiot Troyon.

Sal

Sprawdze potem mruknęła, patrzac we wskazanym kierunku.

Sol

- Okej - odparł i podniósł tort. - To do zobaczenia - powiedział i poszedł do swojego namiotu.

[wychodzi Sam]

Sal

Cześćpozegnała go, po czym wróciła do przerwanej robieniem tortu konsumpcji płatków.

Sal

Kiedy zjadła już tyle, że nawet ona uważała to za nadmiar, uznała, ze już czas pójść przyszykwoać się na Wielką Urodzinową Imprezę.
Toteż psozła.

[idzie se: iz]

Granmor

[przychodzi radosny Dżef]

Przychodzi, bierze sobie jakiegoś soczku i tak siedzi i pije, soczek, juz nie wódkę.

Troyon

[przychodzi: Troy]

Pomyła naczynia i odłożyła je na miejsce. Potem postawiła wodę na palenisku i nasypała sobie do kubka kawy.

Sol

[przychodzi Sam]

- Hej - powiedział spranym głosem, usiłując się uśmiechnąć, co mu jednak nie do końca wyszło.

Troyon

-Hee... - urwała widząc stan Sama. -Oj. Żyjesz?

Sol

- Nie - pokręcił głową, a mina sugerowała, że mówi raczej poważnie. - Nie bardzo.

Troyon

-Kawy? - zapytała, gdy woda zabulgotała.

Sol

Uśmiechnął się prosząco.
- Byłbym wdzięczny.