Gra LOST RPG

Nina

Nie wiem, nie pamiętam. A moze mi się tylko przyśniło? powiedziała jakby pytając sama siebie. No cóż, nie ważne, mimo chęci i starań z dzieciństwa, magicznego daru nie posiadam powiedziała z udawnym żalem i uśmiechnęła się.

Marshall

- No to ja nie wiem co się ze mną dzieje... - powiedział z troską w głosie Marshall. - Chyba wariuję... - pogłaskał Shannon po twarzy. - Ale nie narzekam na to wriactwo...

Nina

Czy do tego wariactwa zalicza się też smarowanie ludziom wlosów owocami? zapytała, na chwilę przytulajac policzek do jego dłoni. Jeśli tak, to ja się boję o siebie bardziej...

Marshall

- Nie, to był mój zdrowy rozsądek... - powiedział poważnie Marshall, zatapiając rękę we włosach Shannon. - Zawsze uważałem się za bardzo rozsądnego człowieka...

Nina

To chyba nie za dobrze dla mnie, co? powiedziała Shannon zbliżając jedną rękę do twarzy i delikatnie językiem sprawdzając, czy lakier już wysechł.

Marshall

- No niestety, masz pecha, że trafiłaś na mnie... - powiedział wesoło Marshall. - Spodziewaj się owoców we włosach, lakieru na twarzy i jeszcze gorszych rzeczy...

Nina

O ja biedna i nieszczęśliwa udała szloch i oparła głowę na ramieniu Marshalla. I co ze mną będzie? zadała retoryczne pytanie. Zginę! aaa... powiedziała, poczym nie podnoszac głowy znów się rozesmiała. Ten tryb życia kpiarsko-ironiczny z usmiechem na twarzy cały czas nawet jej odpowiadał.

Marshall

- Wiesz, zawsze możesz mnie jakość... hm... udobruchać... - powiedział wesoło Marshall. - I zapomniałem dodać o tym, że powinnaś się jeszcze spodziewać kamieni latających w twoją stronę...

Nina

Przecież ty mi najnormalniej w świeie grozisz... chyba cię pozwę do sądu wyspowego powiedziała Shannon nie podnosząc głowy, trzymajac ją oparta na jego ramieniu.

Marshall

- Nie, tylko nie to! - powiedział ironicznie Marshall. - Nie chcę iść za kratki...
--Znowu...-- dodał w myślach.

Nina

To odwołaj ten fragment o lawinie z kamieni lecącej w moją stronę! powiedziała. Inaczej to wiesz... powiedziała patrząc na niego i uśmiechając się promiennie.

Marshall

- Przykro mi, ale nie zwykłem zmieniać zdania... - uśmiechnął się Marshall, bawiąc się czupryną Shannon. - No cóż, najwyżej rzucą mnie rekinom na pożarcie...

Nina

Ryzykant... powiedziała do Marshalla. I jak dobrze paznokcie maluje... chyba szkoda takiego oddawać na posiłek rekinom powiedziała obojętnie a kąciki jej ust zadrgały, jakby zaraz miała wybuchnąc śmiechem.

Marshall

- Ryzykant jakich mało, złotko... - meuknął Marshall. - Chociażby dlatego, że zadaję się ze wściekłą blondynką uzbrojoną w tipsy, lakier i puder...

Nina

No właśnie. A za te tipsy, to ja chyba kogos kiedyś uduszę.. dodała mimochodem.