Gra LOST RPG

Troyon

- Skurwysyn - skomentował, obrzucając go morderczym spojrzeniem.

Marshall

A jako że marshu nie przypominał sobie, żeby bzykał Scar, poczuł się zraniony.

Troyon

- Wyjdziesz sam czy mam cię wynieść? - zapytał, stanowczo przeceniając swoje możliwości.

Marshall

Dopiero teraz marszal się wkurwił. Dlatego pierdyknął marfa w ryj.

Troyon

Zatoczył się do tyłu i zgiął w pół.

Marshall

A marszalowi zrobiło się żal małego marfa, więc podszedł do niego bliżej, schylił się i mruknął:
- Sorry, żyjesz?

Sol

W związku z tym obudziła się (nie wiadomo właściwie w związku z czym, ale obudziła się, bo tego wymaga akcja) i podniosła, a jak zobaczyła, co się stało, to również zaznaczyła swoją przytomną obecność:
- Zwariowaliście?!

Troyon

Co rozzłościło go jeszcze bardziej. Podniósł się, złapał Marshalla za chabety i wypchnął przed namiot, idąc za nim.

Marshall

A biedny mały marszal był tak zaskoczony, że nie zareagował.

Sol

Podniosła się błyskawicznie i również wypadła przed namiot.
- Murphy! - krzyknęła.

Troyon

Murphy zignorował Scarlett i korzystając z nieuwagi Marshalla, przywalił mu jeszcze raz.

Marshall

A biedny mały marsz się zwinął i zasłonił ręką.

Sol

Nie, żeby wiedziała dużo o Marshallu, ale zdecydowanie nie wyglądał na gościa, który dałby się pobić. W innej sytuacji może by ją rozczuliło, że się niemal podstawia.
- Kurwa - warknęła i podeszła do nich, stając przed Murphem. - Skończyłeś?!

Troyon

Spojrzał na nią i już miał coś powiedzieć, ale zrezygnował.
- Długo ci to nie zajęło - warknął, odwrócił się i polazł, przecierając twarz dłonią.

[wychodzi: marf-zabijaka-rambo-666]

Marshall

Marshall poczuł się skrzywdzony (bo niesłusznie posądzony) i zdradzony (jak martwił się o swojego ukochanego marfa i chciał zobaczyć czy nic mu nie zrobił), więc poszedł sobie.

[wyłazi]