Gra LOST RPG

Sol

Przemyślał wszystkie możliwe za i przeciw. Nie znał Niny zbyt dobrze, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli mówi, że pójdzie - to faktycznie pójdzie. Więc w tej kwestii o wiele lepiej byłoby, gdyby nie szła sama.
- Dobrze - powiedział w końcu. - Czy ktoś jeszcze idzie? Sawyer...?

Nina

- Nie! - zaprzeczyła impulsywnie. - Nikt. I póki co, nie chcę, żeby ktoś się dowiedział, że się gdziekolwiek wybieram. - dodała. - Wybieramy - poprawiła się.

Sol

- Nie podoba mi się to - stwierdził.

Nina

-Sayid... Nie ma innego wyjścia. Przynajmniej ja go nie widzę - odparła. - Muszę po niego wrócić - dodała z naciskiem. - Mamy więcej szans na odbicie jego, niż on na ucieczkę.

Sol

- Właściwie dlaczego on został? - zainteresował się.

Nina

Nie podejrzewała, że Sayid da się namówić na spacerek do dżungli bez żadnych wyjaśnień, niemniej jednak postanowiła spróbować. Z tym, że nie przypuszczała, że wyjaśnienia będą tak trudne.
- Inni... W wielkim skrócie, zwabili nas na ten pomost, bo chcieli żeby Jack zoperował jednego z nich - Henry'ego. To znaczy Bena. Jack oczywiście nie chciał się zgodzić, więc próbowali... - zacięła się, nie potrafiąc ruszyć z miejsca. - Chcieli zabić Sawyera. A Jack dał nam mozliwość ucieczki. Został, żebyśmy my mogli wrócić - zakończyła szybko.

Sol

- Chcieli zabić Sawyera, a Jack dał wam możliwość ucieczki? - zapytał, sugerując, że widzi tu dużą lukę.

Nina

Westchnęła i skrzyżowała ramiona na piersiach.
- Grozili, że jeśli Jack nie zoperuje Bena, zabiją Sawyera. I ja... Ja go o to poprosiłam - powiedziała, jeszcze bardziej zniżając głos i szukając wsparcia w ziarenkach piasku pod nogami. - Właściwie w ostatniej chwili... Zgodził się. Z tym, że przerwał operację w połowie. Szantażem zmusił Innych, żeby pozwolili nam uciec - dodała z niewyraźną miną.

Sol

Milczał dłuższą chwilę.
- Rozumiem - powiedział w końcu. - Kiedy chcesz iść[?

Nina

- Jutro, wcześnie rano - odparła od razu, bo wszystko sobie już wcześniej przemyślała.

Sol

- Dobrze się czujesz? - zapytał nagle. Miała wielkie wypieki na twarzy, które raczej nie mogły wynikać z zimna.

Nina

- Mhm - pokiwała głową, o dziwo kłamstwo wyszło jej doskonale. Nie żeby czuła się bardzo źle, ale do dobrego samopoczucia trochę jej brakowało. - To jak, pójdziesz tam razem ze mną?

Sol

- Pójdę - oświadczył, chociaż nadal mu się to nie podobało.

Nina

Uśmiechnęła się niewyraźnie.
- Dziękuję - powiedziała po prostu. - Tylko proszę cię, nie mów o tym na razie nikomu, dobrze?

Sol

- Nie powiem - obiecał.