Gra LOST RPG

Nina

Kiwnęła głową. Oczywistym było, że w razie gdyby coś działo się z rannym, będzie postulować odpoczynek lub coś w tym stylu, na ten moment jednak, postanowiła nie sprzeciwiać sie Anie. Jasne. odparła, oddychając z ulgą.

Sal

W porządku. powiedziała zimno, podchodzac szybkim krokiem do dziury. Z furią otworzyła kraty, po czym spuściła linę i warknęła w kierunku Sawyera.
Wylaź.

Sol

Pierdol się odwarknął, kończąc bandażować sobie rękę - opatrunek był właściwie bardzo prowizoryczny. Oderwany kawałek koszuli, która, nawiasem mówiąc, i tak była w nienajlepszym stanie, którym obwiązał sobie rękę, ledwo się trzymał. Ale nie miał siły na więcej.

Sal

Wasz kolega zwróciła się do Simona i Michaela chyba wol izostać. Nei bede nikogo ciągnela na siłę.

Wilk

Pokrecil glowa zrezygnowany.
Sawyer, nie czas na zgrywanie pieprzonego twardziela! zawolal podchodzac do krawiedzi Jesli nie chcesz zczeznac w tym przekletym dole, lepiej rusz swoj tylek.

Sal

Ana nie miala zamairu prosić Sawyera, zwlaszcza, ze jego obecnosc tylko opoznialaby marsz. Wstała z ziemi i, zdecydowanym tonem, pwoiedziała:
Idziemy.

Nina

Libby zerknęła na Anę i przeniosła wzrok na rannego blondyna. Ukucnęła przy dziurze i powiedziała do niego Daj spokój, jedziemy na jednym wózku, ona cię tu zostawi, uwierz mi, Ana nie blefuje. Sam stąd nie wyszedłbyś nawet gdybyś nie był ranny... nie była pewna, czy nie dostanie w odpowiedzi w twarz kamieniem albo jakąs zabłąkaną "dziwką", ale spróbować musiała.

Sal

Libby! Ana spojrzała na nią ostro, zupelnie tka, jakby Libby dopuscila sie jakiegoś karygodnego występku albo przynajmniej rzucila w nią bananem.
Idziemy.

Nina

Rzuciła Anie spłoszone spojrzenie, ale nie ruszyła się z miejsca. Przeniosła wzrok na blondyna. Gdyby spojrzenia mogły poruszać przedmioty, Sawyer za pomocą kopniaka w tyłek wyskoczyłby z dołu. Kiedy blondyn się nie ruszył, skierowała wzrok na Eko, mając nadzieję, ze on jakoś wpłynie na Anę.

Sal

Libby, jesli masz zamiar tu zostać i wspierać go duchowo, uwierz, nie będę cię ciagnęła ze sobą na siłę powiedziała ostrym tonem, podchodząc bliżej.
Skoro chłopczyk chce zostać - niech zostanie. Im mniej osob tym lepiej dla nas

Wilk

Male pytanie. Dokad wlasciwie chcesz isc? zapytal krzyzujac ramiona na piersi.

Sal

[#a0522d]Będziemy iść wzdłuż brzego. Kiedyś w końcu natrafimy na wasz obóz. poinformowała go zimno.[/color]

Wilk

Jesli najpierw nie natraficie na ICH oboz. zauwazyl takim samym, lodowatym tonem.

Sal

Oni zawsze przychodzą z głebi dzungli. Zawsze. powiedziała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Facet zaczynał jej poważnie działać na nerwy. Gdyby nie lękliwe sporzenia Libby i przywołujacy do porzadku wzrok Eko, już dawno straciłaby nad sobą panowanie.

[ej, może wyjdziemy sawu z tego dołka narracyjnie?]

Wilk

No tak, zapomnialem, ze jestes specjalistka od Innych.
Machnal niecierpliwie reka. Kobieta najwyrazniej nie nalezala do tych, ktore da sie przekonac samymi slowami.

[a wylaz go. tylko tak...kolorowo ^^?]