Gra LOST RPG

Nina

Gdyby okolicznosci były inne, zapewne by zakpił z Sama, po swojemu. A tak tylko westchnął i wrócił do Troyon, przykucając obok.

Troyon

Nawet nie zwróciła na niego uwagi. Podkuliła kolana pod brodę, objęła je rękoma i wlepiała wzrok w piasek.

Sol

[przychodzi Scarlett]

Przyszła sobie cicho i stanęła obok Sama.
Skinął jej głową.

Troyon

[przychodzi: Murphy]

Podszedł do Scarlett i bez słowa wziął ją za rękę.

[przychodzą: Sawyer i Jack oraz zwłoki]

Przyszli i ułożyli zwłoki obok wykopanych grobów. Jack wyprostował się i omiótł spojrzeniem zebranych.

Troy, gdy zobaczyła Jacka i Sawyera niosących ciała bezwiednie wyciągnęła rękę i złapała Deana za dłoń, prawie miażdżąc mu palce.

Granmor

[wchodzi Jeff]

Przybiega Jeff, widząc zwłoki, mruczy.-Kurwa.

Sol

Odszedł na bok, stając sobie z rękami w kieszeni.
Nie zareagowała, wpatrując się tempo w ciała.

Nina

Uścisnął jej dłoń, którą trzymała kurczowo i pomógł wstać na nogi. Podprowadził ją bliżej dołów i po prostu stał obok, na wszelki wypadek.

[przychodzi: Nina]
Stanęła raczej z tyłu, skrzyżowała ramiona na piersiach i starając się nie patrzeć na zwłoki, wlepiła wzrok w groby.

Troyon

Stwierdził, że należy jeszcze chwilę poczekać, ponieważ z obozu wciąż przybywali rozbitkowie.

Wypuścił dłoń Scarlett ze swojej i zamiast tego objął ją lekko w pasie.
-W porządku? - zapytał cicho.

Troy natomiast zdołała się nieco uspokoić. Co prawda wciąż trzymała rękę Deana jak ostatnią deskę ratunku, ale już nie zanosiła się płaczem. Wpatrywała się tylko tępo w ciała.

Sol

Pokiwała anemicznie głową. Potem westchnęła i pokiwała jeszcze raz.
Również podszedł bliżej.

Kosiara

[wchodzi Cath]

Stała z tyłu przy drzewach i tępo gapiła się to na zwłoki, to na doły wykopane w ziemi

[Wchodzi Adam]

Stanął od strony plaży i tępo gapił się to na zwłoki, to na doły wykopane w ziemi Happy

Granmor

Jeff westchnął melancholijnie, podrapał się po głowie. Patrzył na ciała, tak jak pozostali, zastanawiając sie co właściwie się stało no i kim do cholery był ten cały Henry.

Sal

[przychodzi: izzie]

Stanęła w pewnym oddaleniu od wykopanych grobów, z dziwnym niepokojem przyglądając sie zwlokom. Skrajnie kobieca cześć jej natury wyrywala się spytaniem 'co sie stalo?', wzglednie 'kto je zabil, cholera no?'.
Mimo wszystko - milczała.

Sal

[przychodzi: polly]

Co sie stało, do cholery? spytała, wpadając między ludzi na cmentarzu.
Po chwili, kiedy zobaczyla dwa lezace niemrawo trupy, stalo sie to mniej więcej jasne. Niemniej jednak pobładziła wzrokiem po twarzach zgromdzonych, szukając kogoś, kto poda jej jakies szczegóły.

Kosiara

Ana i Libby nie żyją... - powiedziała spokojnie

Sal

To widzę prychnęła. Ale nei umarły sobie chyba ot, tak, ze starosci?