|
Gra LOST RPG Witaj na forum Lost RPG.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Salianka
Dołączył: 28 Sie 2007 Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabrze
|
Wysłany: Śro 15:14, 29 Sie 2007 Temat postu: Natalie Wentz |
|
|
Na początku chcę zaznaczyć że to wina Sal i Sol. One mi kazały. Howgh.
IMIĘ: Natalie
NAZWISKO: Wentz
Płeć: kobieta
Wiek: 22
Data urodzenia: 17.09.1982
Pochodzenie: Sydney, Australia
Włosy: kasztanowe, często farbowane na czarne
Oczy: zielone
Waga: 61 kg
Wzrost: 169 cm
Osobowość: bystra optymistka, nieco pedantyczna, przyjaźnie nastawiona do ludzi, jednak łatwo ją zirytować i oberwać kąśliwą uwagą. Nie potrafi powiedzieć 'nie', choć się stara.
Wygląd: średniego wzrostu szatynka, drobnej postury, do przesady dbająca o woje włosy. Lubi chodzić w luźnych, wytartych t-shirtach z dziwnymi napisami, bądź też po prostu tak, żeby było wygodnie, ale nie ma nic przeciwko sukienkom. Nosi różne błyskotki, wisiorek na rzemyku, tandetne plastikowe bransoletki, ale kolczykom mówi nie.
[link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], i [link widoczny dla zalogowanych], w wersji wizytowej, jakby komuś do szczęścia było potrzebne.
Rodzina: ojciec Richard, znany w Sydney prawnik ze znajomościami, matka Ana, lekarz weterynarii. Rodzeństwa brak, Natalie jest (nie)rozpieszczoną jedynaczką, dla której rodzicie chcą dobrze. W ich mniemaniu. Konserwatywni katolicy, którym jakoś nie udało się wszczepić równie gorącej wiary swojej ukochanej córeczce.
Słabości: ładne kobiety, arachnofobia. Pająki to pomioty szatana, które należy wybić. Za wężami też nie przepada, ale jakoś je ścierpi. Raczej nieasertywna, a jeśli jakimś cudem jej się uda, jest zaskoczona samą sobą. Ma dosyć słabą głowę.
Umiejętności: uczęszczała na kurs obrony własnej, spostrzegawcza, umie zachować zimną krew, a widok rozmemłanych bebechów nie robi na niej żadnego wrażenia. Ładnie rysuje, a małe dzieci ją lubią.
Zainteresowania: fotografia (którą wybrała na kierunek swoich studiów), muzyka, od kilku lat zbiera najróżniejsze kubki, w których może popijać swój napój życia, czytaj herbatę.
Historia: w dwudzieste drugie urodziny swojej ukochanej córeczki, Ana Wentz postanawia być dla niej jeszcze milsza niż zazwyczaj, przynosząc jej śniadanie plus torcik do pokoju. Jednak zastaję swoją małą śpiąco słodko w objęciach nieznanej jej dziewczyny. Na podłodze zauważa niedokończony akt kobiecy. Zaszokowana po cichutku wycofała się z pomieszczenia, aby porozmawiać na spokojnie ze swoim mężem o tym, co przed chwilą zobaczyła. O tej rozmowie można powiedzieć wszystko, oprócz tego, że była spokojna. Ojciec przerażony jakże nienormalnym i zdemoralizowanym zachowaniem jego najdroższej księżniczki, urządza jej piekielną awanturę, wyrażając w niej swoją wielką nadzieję, iż to tylko przejściowa fanaberia, jednak postanowił wyrzucić jej z głowy te głupoty. kategorycznie zabronił kontaktów z jej przyjaciółką, za to zarezerwował bilety na lot 815 do Los Angeles, aby poleciała do jakiejś cioci, piątej wody po kisielu, zatwardziałej katoliczki, której jedynym zajęciem było swatanie swoich kuzynek z (niezbyt) przystojnymi chłopczykami-synkami/wnuczkami swoich przyjaciółek. Na dowód swojej troski o ukochaną córcię, podarował jej na pocieszenie, a jednocześnie i na urodziny, pieska Gizmo. Jak już się powinniście zorientować, ową dziewczynką była Natalie, która mimo szczerych chęci nie potrafiła sprzeciwić się swoim rodzicom i zostać w Australii. Tak też wylądowała na wyspie ze swoją chihuahuą, mając w bagażu swoje ulubione książki, wszystkie potrzebne kosmetyki i większą część swojej szafy. Żeby nie było zbyt dobrze, jej aparat roztrzaskał się na drobny maczek, połowa ubrań została spalona, a baterie w iPodzie szybko się wyczerpały.
Przykładowy post: Obudziło ją czyjeś głośne przekleństwo. Poczuła zapach palonej gumy, otworzyła oczy i rozejrzała się wokoło.
- O cholera... - szepnęła przerażona. Ludzie płakali, krzyczeli z bólu, coś kilka metrów za nią właśnie wybuchnęło... Nie miała bladego pojęcia, co się stało, choć wszystko wskazywało na to, że się ona i inni pasażerowie lotu 815 rozbili się na jakiejś wyspie. Nic jednak nie pamiętała, nie lubiła latać i zasnęła tuż po starcie z pasa startowego. Cóż, jej matka zawsze powtarzała, że co jak co, ale sen ma twardy.
Wstała ostrożnie i jak w transie, powoli, zbliżała się ku szczątkom samolotu. Potknęła się o coś, co wzięła za kamyk i już miała go kopnąć, kiedy ten zaszczekał radośnie.
- O, to ty. Super, Gizmo. Jak zwykle więcej szczęścia niż rozumu - mruknęła z sarkazmem. Ktoś chwycił ją za lewe ramię, a ona odwróciła się gwałtownie.
- Zajmij się nią, jeśli nie jesteś lekarzem i tak na nic więcej się nie przydasz. - powiedział mężczyzna w brudnym i lekko podartym garniturze, wskazując na młodą kobietę stojącą za nim. Szybko pobiegł w drugą stronę. Przy Natalie została tylko niewysoka blondynka w zaawansowanej ciąży, wyglądająca jakby zaraz miała dostać ataku histerii.
- Siadaj... - bąknęła niepewnie, zastanawiając się, jak do licha może jej pomóc. - Wszystko będzie dobrze, musi być. Znajdą nas, przecież nie rozpłynęliśmy się w powietrzu. Zawsze mogło być gorzej, nie? Jak masz na imię? - spytała, poklepując ją po ramieniu.
Nieznajoma pociągnęła nosem i otarła dłonią łzy z policzków.
- Claire. Gorzej? Co masz na myśli? Wylądowaliśmy w jakiejś dziczy, ludzie umierają na naszych oczach, nie wiemy, co dalej, naprawdę sądzisz, że mogło być gorzej?
- Cóż, to my mogłyśmy być wśród tych umierających, nie sądzisz?
Nowa znajoma usiadła na piasku i ukryła twarz w dłoniach.
- Przepraszam, może to rzeczywiście nie było na miejscu. - przyklękła obok niej. Poczuła, że coś się właśnie roztrzaskało. Spod piasku wygrzebała znajomy, wściekle zielony iPod. Rzuciła okiem na rozgnieciony wyświetlacz. Z trudem odczytała tytuł piosenki, na której zatrzymała się playlista. "Welcome To Paradise" Green Day'a. Wściekła, rzuciła nim w morze i objęła szlochającą dziewczynę, przekonując ją, że płacz w tej chwili nic nie pomoże.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sol Wolnotańczący Obcy
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 21612 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:19, 29 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
salie! ;* ja tak tylko w ramach wyrazania entuzjazmu etc, fajna karta xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Śro 15:24, 29 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Salie ;*
ofc ze akceptuję
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Troyon Cyberpojebaniec
Dołączył: 31 Sty 2007 Posty: 23953 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd
|
Wysłany: Śro 15:27, 29 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
a ja się wtrącę, że nie tylko do tego Cię będą zmuszać ;]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Śro 15:30, 29 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
troj. nie strasz jej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sol Wolnotańczący Obcy
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 21612 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:32, 29 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
to wszystko dawno i nieprawda, jakby co
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|