Gra LOST RPG

Scheat

Wzniosła oczy do nieba.
--zabij, nie każ słuchać.--
Ja bym była za tym, żeby jeszcze raz złapać i związać tego idiotę Briana.
Kretyn potrzebuje chyba publiki, czy coś.

Sal

Polly miała już coś odwarknąć, kiedy Flor powiedziała o Brianie.
Ja bym była za tym, żeby go usunąć, cholera jasna. prychnęła Polly, wstajac i otrzepując tyłek z pyłu. Idę się jakoś ogarnąć. Flor, idziesz się potem odstresować porannym joggingiem po naszej pieprzonej dżungli matczynej?

Scheat

Joggingiem?
Spytała totalnie zbita z tropu, ale zaraz przypomniała sobie, że Polly wie wiele rzeczy o których zwykli śmiertelnicy nie śnili.
Ah, oczywiście, że idę.

Marshall

Marshall przestał się w końcu śmiać, wstał i powiedział:

- Spadam do mojego namiotu

Wziął swoją butelkę z wodą i wyszedł z jakini.

[Marshall wychodzi]

Sal

Polly kiwnęła Marshallowi ręką (--Swoją drogą, rodzice musieli go cholernie nie lubic. Takie imię to horror, psia mac--) i mruknęła na odchodnym do Flor:
Czekaj tu na mnie

[Wychodzi: Polly]

Scheat

--Czy ja wyglądam na osobę, którą wyrywa się samotnie w dżunglę, na przekór wszystkim idiotom, potworom i innym takim?
a jednak nią jestem...--
Westchnęła

Sal

[Przychodzi: Polly]
Jestem, lalka, wspaniała, piękna i odświeżona. powiedziała Polyl, stając przed Florence i patrząc na nia z wysokości. Idziemy?

Scheat

Nie widzę przeszkód, tylko, że...
Urwała.

Sal

Tylko że co, do cholery?
Polly przyklękła i spojrzała badawczo na Flor.

Scheat

Tylko, że ty masz w kieszeni pistolet, a ja nie i to mi wygląda na egzekucję skazańca.
wyrzuciła z siebie.

Sal

Polly prychnęła, wyjęła z kieszeni pistolet, podrzuciła go gory i chwyciła w powietrzu z alufę. Skierowała rączkę w stronę Flor i spojrzała jej w oczy.
Alez proszę, lalka. Jeśli tylko nauczyli cię na tej pieprzonej psychologii, jak tego urzywać, bedziesz nas mogla obronić przed Maskotką.

Scheat

--skończyło się udawanie--
westchnęła, wzięła od Polly pistolet i przeładowała go
może i uczyli..
oddała broń, patrząc na nią z odrazą
[kurcze, to miało wyjść w innym momencie]

Sal

[Co miało wyjść? ^^]

Polly z satysfakcją wyjęła z rąk Florence pistolet i wstała.
Prosze sie ruszyć, Pani Doktor. I nie połamać kosteczek na tych cholernych zakrętach. powiedziała z lekką kpiną i wyższością, wchodzac z jaskini.

[Wychodzi: Polly]

Scheat

[ona go sprawnie przeładowała i siem umie obchodzic z bronią, tyko to źle opisałam ;p to miało wyjść ha.]

Goku

Brian wszedł do jaskiń-Ukłońcie się!!!Król wrócił!!!-Powiedział po czym zaśmiał się jak obłąkany i podniósł ręce do góry jak ksiądz[u nich pastor :P] w kościele...