Gra LOST RPG

Wilk

Michael obrzucil zirytowanym spojrzeniem szepczacych na uboczu Nine i Jacka.
Po cholere mowic cokolwiek jakiemus glupiemu czarnemu? rzucil zdenerwowany i usiadl przy palenisku.
Byl najwyzszy czas na sniadanie.

Marshall

Jack otworzył szerzej oczy. Nigdy wcześniej nie posądziłby Marshalla o to, że mógłby strzelić sobie w łeb. Nie on... Ale teraz...
- Cholera go wie - powiedział głośniej niż zamierzał, lekko przestraszonym głosem.

Nina

Nina rzuciła poirytowane spojrzenie Michaelowi, który zachowywał się conajmniej jak dziecko. Najpierw chciał pocieszać kogoś, kto wyraxnie tego nie chce i potrzebuje samotności a teraz wielce się obrażał.
Jack... a jak... a jak tam się stało coś na prawdę strasznego i on ma zamiar zrobić komuś krzywdę? Przecież nic o nim nie wiemy... nie wiemy do czego jest zdolny.. powiedziała nerwowo.

Marshall

Jack spojrzał uważnie na Ninę.
- Przecież chyba nie będzie strzelał do ludzi - powiedział zdenerwowanym, lekko podniesionym głosem.
Tak właściwie to jednak nie był tego pewien...

Nina

Nina przygryzła policzek od środka. No... to jak inaczej wytłumaczysz to, ze będzie potrzebował broni? A że masz uważać na Shann, to chyba jednoznaczne, ze się gdzieś wybiera... powiedziała cicho, zeby żadnym cudem słowa te nie dotarły do blondynki.

Marshall

- Cholera... - mruknął Jack. - Ale ja i tak nie wezmę mu broni... - powiedział wolno i przyznał się z trudem - Nie dam rady, jeśli sam się nie zgodzi...

Nina

Ja też nie mam na niego zadnego wpływu, ale... cholera czekać na to co się zdarzy to jak spać z bombą zegarową pod poduszką... moze wybuchnie dziś, moze jutro, może wcale a może to nawet nie bomba. powiedziała z irytacją. Myślisz, że jak spróbuję z niej wyciągnąć fakty to będziemy wiedziec więcej? zapytała nagle nieznacznie wskazując na Shann.

Marshall

- Chyba trochę się uspokoiła... - powiedział Jack. - Można spróbować, ale wątpię, że coś nam to da... Marshall i tak zrobi to co będzie chciał... Chyba, że chcesz go ogłuszyć i związać...

Nina

Taaak, widzisz to, zeby kobieta mierząca półtora metra wzrostu pokonała kogoś takiego jak on, który na dobitkę umie strzelać? zapytała z ironią. Chodzi mi tylko o to, że będziemy mogli spodziewać się co się stanie... powiedziała z coraz mniejszą pewnością siebie. A zresztą... niewazne. powiedziała siadając i podpierając czoło reką.

Marshall

- Jesteś tu chyba najnormalniejsza ze wszystkich - wypalił nagle Jack, mimowolnie uśmiechając się.

Nina

Rozcierała sobie własnie czoło w nadziei że to pomoze wymyślec jej optymalne rozwiązanie. Na słowa Jacka zatrzymała sie w pół ruchu i spojrzała na niego zdziwiona. Parsknęła śmiechem Pierwszy raz w życiu... nie, drugi chyba.. słyszę, ze jestem nie tylko normalna ale nawet najnormalniejsza. Nawet nie wiesz jak mi to schlebia. Dziwne, może ta wyspa zmniejszyla tą dziwaczkę we mnie... powiedziała lekko się uśmiechając.

Marshall

Jack uśmiechnął się uprzejmie, słysząc wywód Niny.
- Wiesz, spośród histeryczek, samobójców, ludzi strzelających do wszystkich naokoło, wydajesz się całkiem normalna...

Nina

Skoro o tym mowa, to nie widziałeś ostatnio Alex? Jakby zapadła sie pod ziemię... powiedziała lekko tylko zgrzytając zębami przy wypowiadaniu imienia tej dziewczyny, której nie cierpiała od pierwszych dni na wyspie.

Marshall

Jack pokręcił głową.
- Ta dopiero by pasowała do Marshalla - mruknął.

Nina

Tym razem ona pokręciła głową. Nie wydaje mi się... oni by nas powybijali prędzej niż zdążylibyśmy się obejrzeć do tyłu a na końcu widowiskowo zabiliby siebie nawzajem. powiedziała roztaczając ponurą wizję. Aż mi się zimno zrobiło jak o tym pomyslałam... powiedziała zgodnie z prawdą, bo mimo że w jaskini było ciepło, poczuła dreszcz przebiegający po plecach.