Gra LOST RPG

Sal

Okej, poradzimy sobie! krzyknęła za oddalajacą się Penny i przytuliła dziecko do siebie.
Nie tak dawno uważała dzieci za produkt przereklamowany, okropny i zajmujący tylko czas i młodość. teraz, tuląc - w zasadzie obce - dziecko zdawała sobie sprawe z tego, ze nie miała racji.
Śliczna jesteś, wiesz? powiedziała do małej, muskając opuszkiem palca malutki nosek.

Penny

Wpadała do jaskini. Odetchnęła z ulgą, widząc spokojniego potwora.
Usiadła przy Claire.
Przepraszam. Troszkę się zasiedziałam. Była grzeczna? zapytała, wskazując na dziecko. Mam nadzieje, że zmęczyła cię zbytnio. Miałabym okropne wyrzuty sumienia.

Sal

Coś ty, ona, zmeczyć? To najspokojniejsze niemowlę jakie kiedykolwiek trzymałam na rękach! powiedziała z uśmiechem, przypatrując się małej, delikatnej twarzyczce dziecka Penny.

Penny

Teraz tak mówisz. Gdybyś zobaczyła co wyprawiała...parę dni temu po chwili doszedł do niej sens tych słów. Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyła. Od momentu katastrofy dziewczynka zachowywała się spokojniej. Czyżby dwutygodniowe maleństwa lubiły prawie bezludne wyspy?
Wiesz, że po około 2 tygodniach życia człowiek rozpoznaje głosy bliskich? powiedziała rozbawionym tonem. Colleen skończy dwa tygodnie w eee.. jaki mamy dzisiaj dzień ?

Sal

Claire pokręciła głową.
Nie mam bladego pojecia powiedziała, podajac zawiniatko z dzieckiem Penny.
Posłała kolejne, tym razem nieco bardziej zaniepokojone sporjzenie w kierunku wnęki Charlie'ego. Jack stał na dnim i najwyraxniej próbował mu pomóc, czego Charlie nei przyjmował z jakimś wyjątkowym entuzjazmem.
Ba. On tego nie przyjmował najwyraxniej wcale.
--Co się tam dzieje?-- zastanowiła się, marszcząc brwi.

Penny

No, tak mruknęła, przytulając dziecko do siebie.
Dziewczynka ziewnęła i powoli zamknęła oczka.
Śpij słonko. Penny czule pogładziła Maleństwo po policzku.

Sal

Claire odwróciła wzrok od wnęki Charlie'ego i z czułością przyjarzala się tulącej do siebie dziecko Penny.
Ślicznie razem wygladacie, wiesz? powiedziała rozczulaacym tonem i uśmiechnęła się.

Penny

Domyślam się. Dawniej nie chciałam mieć dzieci. Uważałam, że to tylko ciężar. W dodatku przeszkadzający w karierze. sama nie wiedziała co ją naszło. Takie zwierzenia nie były w jej stylu. W dodatku Claire była dla niej obcą osobą.
[/i]

Sal

Claire postanowiła przemilczec fakt, ze jeszcze dwa tygodnie temu miała zamair oddać swoje dziecko jakiejs obcej rodzinie. Położyła ręce na brzuchu i uśmiechnęła się niepewnie.
Jak ona ma na imię? spytała, chcąc odgonic mysli od niewygodnego tematu.

Penny

Odwzajemniła uśmiech.
Colleen. Imię wybraliśmy zaraz po ślubie.
Claire sprawiała wrażenie bardzo pogodnej osoby, jednak Pen dostrzegła w niej jakiś smutek. Postanowiła o nic nie pytać. Tak było najlepiej dla blondynki i najbezpieczniej dla niej.

Sal

Twój mąż leciał z toba, tak? spytała, zanim zdążyła ugryźć się w język.
Skoro nie było go obok, to albo zginął podczas katastrofy, albo z nią nie leciał. Żadna z dwóch opcji nie była korzystna dla Penny, i Claire od razu zaczęła żałowac, ze zadała to pytanie.

Scheat

Głowa do góry
Szepnęła do Niny, która wyraźnie tego potrzebowala.
Ale takie maleństwo.. na tej wyspie to by było coś.. niezwykłego.
W oczach stanęły jej łzy, zawsze takie kochane istotki ja wzruszały.
Claire.
Powiedziala uroczyście.
Jesteś stworzona na matkę

Nina

Nina skinęła głową i zapatrzyła się bezmyslnie na Penny i Claire.

Penny

Penny uśmiechnęła się. Zawsze obawiała się tego pytania ale czuła, że ma to już za sobą. Mimo, że mineło tak niewiele czasu...
Nie, nie leciał. Nie mógł z nami lecieć, bo zginął tydzień wcześniej. odpowiedziała bardzo spokojnie. Spojrzała z czułością na Maleństwo.
Było takie podobne do Williama.

Sal

Och... Tak mi przykro powtórzyła utarty frazes i poklepała ją delikatnie po ramieniu. Ale poradzimy sobie, nie? spytała, siląc się na weselszy ton głosu.