Gra LOST RPG

Marshall

[przychopdzui Jack i Polly]

Jack wszedł do jaskini z uwieszoną na jego ramieniu Polly. Z trudem doprowadził dziewczynę do gładkie półki skalnej i pomógł jej tam usiąść.
--Home, sweet home...--
- Odpocznij... - mruknął do Polly i sam usiadł kawałek dalej.

Sal

Dzięki mruknęła Polly, zdejmując rece z szyi Jacka.
Wyprostowała nogę i rozejrzała się po jaskini. Jacka już zacżęło oblegac kilku natrętnych, rzucajacych jej zaciekawione spojrzenia rozbitków.
Nigdzie nie było widać Simona.

Nina

Nina zerwała się natychmiast i prawie podbiegła do Polly. Nie licząc faktu, ze bieg spowalniała nieco jej kostka i w sumie wyszedł raczej marsz z utykaniem na jedną (prawą) nogę.
O mój Boże! krzyknęła. Co się stało?! zażadała natychmiastowej odpowiedzi.

Sal

Mieliśmy małe problemy.... Z tą chrzanioną maskotką. powiedziała, silac sie na rozluźniony ton.

Nina

Nina zasłoniła sobie usta dłonią. Jezu... Co z twoją noga? zapytała z szeroko otwartymi oczyma.

Sal

Złamana. Słuchaj, lalka, ta kość po prostu... cholera no, wystawała. Polly wzdrygnęła się z obrzydzeniem. To było obrzydliwe. I bolało. Jak szlag.

Marshall

- Złamanie otwarte... - mruknął Jack. - A tu wszystko w porządku? - zapytał.

Nina

Nina pokiwała ze zrozumieniem głową. O, gdybyś widziała, my też mieliśmy tu niezłe emocje... Claire wróciła... powiedziała czekając jaka bedzie reakcja Polly i Jacka.

Sal

Wróciła?! Polly ożywiła się. A Luke? Był tu?!
Wyglądała tak, jakby miałą za chwilę wyskoczyć z bandaży i pobiec wysciskać Ciężarówkę.

Nina

Nie Luke'a nie było. Simon poszedł do dżungli, sama nie wiem po co i ja przyprowadził. Znaczy przyniósł. I Alex znów odbiło. Urządziła nam małą masakrę po czym uciekła w dżunglę. Proza życia. mruknęła. A wy, znaleźliście coś? zapytała z zaciekawieniem.

Sal

Nie. Przez tą cholerną nogę musieliśmy wrócić. powiedziała z irytacją Polly. Gdzie ona teraz jest? Nasza dbająca o przyrost naturalny blondyneczka?

Marshall

Jack uniósł wysoko brwi.
- Jak to? Tak po prostu wróciła? - zapytał zdziwiony.

W tym momencie do jaskini wszedł Marshall, mówiąc:
- Nina jest ta kawa... - zobaczył jednak Polly ranną i urwał zdziwiony...

Nina

Poszła na spacer z Simonem. Gadali coś o zbieraniu kryształków soli. Iście fascynujące zajęcie. prychnęła Nina. Kawy? zapytała z nienacka Polly.

Wtem wszedł MArshall. Jest, tam. odparła pokazując ręką gdzie pozostały jeszcze dwie niby-szklanki z kawą. Wciąż była ciepła.

Sal

Polyl odwróciła się zaalarmowana głosem Marshalla.
--Choelra, jeszcze jego było tu trzeba.--
Przewróciła gniewnie oczami i odwróciła wzrok w strone Niny.
[i]Kawy? Zawsze/i]

Nina

No mówię, ze Simon ją przyniósł. Znalazł błakającą sie po dzungli powiedziała niecierpliwie do Jacka i Polly. Ale nie to jest najlepsze. Ostatnią rzeczą jaką pamieta, jest lotnisko...