Gra LOST RPG

Sal

Polly kiwnęła Ninie na pozegnanie i spojrzała na Simona.
Wyprysznicuję się, jak cię odtransportuję do łóżka, pajacu. powiedziała tonem, którego używala zwykle do wymigiwania się od prac domowych..

Wilk

Pajacu? Simon spojrzal na nia zdziwiony Tak sie traktuje kaleke? Wyzywa sie od pajacow? I do tego jeszcze odmawia malego widowiska? Wstydz sie mloda panno...
Simon usmiechnal sie lekko i zmyl ostatnie plamy krwi.

Sal

Polly parsknęła śmiechem i podeszła pod srumien wody.
Była cala we krwi Simona, jakimś piasku i dziwnym kamykach. Nabrala wody w zwinięte w cos na ksztalt koszyczka rece, obmyła nią ramiona i zmoczyła lekko włosy.

Wilk

Simon prychnal glosno.
I ty to nazywasz myciem? No dalej, zrzucaj te szmatki... zachecil Polly.

Sal

Może po prostu powiedz, żebym ci skoczyła do sklepu po Playboya, co? parsknęła, odwracajac uśmiechnietą twarz w jego stronę.

Wilk

A widzisz gdzies tutaj sklep kobieto?
Simon rzucil jej wyzywajace spojrzenie.
Heh, skoros tak sie boisz...

Sal

Polly prychnęła i odwróciła się gwałtownie.
Nie boję się. Po prostu wolę byc rozbieraną, niż sie rozbeirac. powiedziała, usmiechajac sie zaczepnie.

Wilk

Simon odwzajemnil sie tym samym.
Latwo ci to mowic stojac dwa metry dalej.

Sal

Usmiechnęła się przekornie i wróciła do obmywania odsłoniętych czesci ciała. Kiedy skończyła, wykonała prawie-zgrabny piruecik wokół własnej osi, zakonczony nie mniej zgrabnym ślizgiem i wpadnieciem pod ziny strumien wodospadu.
Jasna pieprozna choelra! wrzasnęła, wyskakując spod zimnego sturmienia.

Wilk

Simon rozesmial sie w glos.
No, teraz mozesz startowac na miss mokrego podkoszulka.
Pzresunal sie lekko w prawo, tak by moc oprzec sie o skalna sciane.
Teraz juz sie nie wymigasz. Musisz to sciagnac. Jeszcze sie przeziebisz.

Sal

Jesteś okropny mruknęła. Terrorysta. dorzuciła, wykręcajac włosy z wody.
Nie zdejmę tego. Pójdę na plaże i sie rpzebiorę.

Wilk

Simon nagle spochmurnial.
Marshall juz wrocil powiedzial cicho Zalatw to jak juz sie przebierzesz.

Sal

"Załatw to".
Zupełnie tak, jakby Marshall był nic nie znaczącą rzeczą, sprawa, którą można załatwić od reki. Jak zakupy czy wizyta u fryzjera.
Polly spuściła głowę i kiwnęła nią neiznacznie.
Jasne.

Wilk

Simon wzial te z bandazy, ktore byly czyste, albo z lekka tylko przybrudzone krwia i zwinal je w klebek.
Pomoz mi wstac powiedzial wyciagajac w kierunku Polly swoja zdrowa reke.

Sal

Polly wstała, zarzuciła ramię Simona na barki i - po kilku przekleństwach i jednym prawie-upadku - doprowadziła go do pozycji, którą na wyrost mozna bylo nazwac stojącą.
Nie marnujac sił na zbedne komentarze, wyprowadziła go do peiczary głównej.

[wychodza: polly, simon]
[wilk, napisz posta wprowadzajacego ich do pieczary, ok?]