Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Goku
Dołączył: 06 Paź 2006 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:02, 06 Paź 2006 Temat postu: Brian Moore-flashbacki |
|
|
Brian usiadł na ziemi...Wiedział że uda mu przypomnieć sobie coś co wydarzyło się przed katastrofą
*****
Brian uciekał ulicami Sydney...Gonił go facet w czarnej skórzanej kurtce.Brian próbował go zgubić...Nagle przed nim pojawiło się dwóch facetów w takich samych skórzanej kurtce...Jeden z nich trzymał w ręce kij Baseballowy...Złapali Brian'a i siłą wepchnęli go do samochodu...Zawieźli go do jakiegoś pustego pomieszczenia i tam przywiązali go do krzesła...Zostawili go tak i wyszli.Brian rozejrzał się dookoła siebie...Próbował znaleźć coś dzięki czemu mógłby się uwolnić...Próbował rozwiązać sznur który miał zawiązany wokół dłoni...Kiedy ledwo udało mu się uwolnić jedną dłoń usłyszał kroki.Był przestraszony...Nie wiedział co robić...Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Goku
Dołączył: 06 Paź 2006 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:45, 07 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Zaczęło mu się kręcić w głowie...Powoli przestał widzieć...Słyszeć...W końcu stracił przytomność...
***
Brian stał na lotnisku...Zdenerwowany po raz setny czytał to co było wydrukowane na Bilecie...Po chwili podeszła do niego młoda kobieta z mniej więcej trzyletnim dzieckiem...
-Wyjeżdża pan z Sydney??-zaczęła rozmowę...
-Tak...Wracam do rodziny w Los Angeles a pani??-Odpowiedział Brian...
-Ja...Przyjechałam z L.A. i jutro odlatuję dalej...Na razie czekam na lotnisku bo jedna z tutejszych pracownic pozwoliła mi u siebie przenocować...
-Aha...A jak pani ma na imię??
-Martha a pan...to znaczy ty??
-Jestem Brian...
Po chwili podeszła do nich jakaś starsza kobieta z parasolką...
-Nie wylatuj z Sydney młody czlowieku...Nie lotem 815...-Powiedziała Staruszka...
-A co panią obchodzi to skąd,dokąd i jakim lotem lecę??-Odpowiedział opryskliwie Brian...Staruszka uderzyła go parasolką w głowę...W tej chwili Brian usłyszał iż jego samolot niedługo odlatuje...Pożegnał się z Marthą i poszedł...
W czasie lotu Brian źle się czuł...Nagle zaczęła go boleć głowa w miejscu w którym uderzyła go staruszka-To śmieszne-pomyślał-Jakaś wariatka dyktuje mi co ja mam robić...-Brian chciał oprzeć głowę jednak wtedy bolała go jeszcze bardziej...Nagle zauważył iż wszyscy zaczynają panikować...Nagle uderzył głową w oparcie od siedzenia w to samo miejsce w które uderzyła go stara kobieta...Stracił przytomność...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Goku
Dołączył: 06 Paź 2006 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:01, 07 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Brian zasnął...Wciąż był przywiązany...
***
Próbował znaleźć coś dzięki czemu mógłby się uwolnić...Próbował rozwiązać sznur który miał zawiązany wokół dłoni...Kiedy ledwo udało mu się uwolnić jedną dłoń usłyszał kroki.Był przestraszony...Nie wiedział co robić...Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się...Do pomieszczenia wszedł kolejny facet w identycznej czarnej kurtce
-Gadaj!!!Czemu doniosłeś na nas jebany konfidencie??!!!-Powiedział facet i uderzył go w głowę metalowym prętem...
Brian obudził się na komisaracie Policji...Właśnie poproszono go o złożenie zeznań...
-Dziękujemy za pomoc Mecenasie Moore...Wiedział pan że jest pan jedną z nielicznych osób którym teraz ufamy...-Powiedział komendant który właśnie wszedł...
-Doniosłem na nich bo jako jedyny słyszałem tą rozmowę...To już nie moja wina że przez te ściany wszystko słychać...I nie moja wina że ten facet to mój sąsiad...A na takie coś już nigdy więcej się nie zgodzę...
-Mecanasie...
-Między innymi dlatego...Jestem tylko prawnikiem a nie jakimś pieprzonym agentem od zadań specjalnych...Ale jest jeszcze inny powód...Jest coś o czym wiem tylko ja...Mam jakąś dziwną odmianę klaustrofobii...Dziwną dlatego że nie działa od razu...Dopiero po jakiejś godzinie...A byłem zamknięty tam o wiele dłużej niż godzinę...
-Ale...
-A pan panie "komendencie" niech lepiej już nic nie mówi bo źle to się dla pana może skończyć...Sam pan wie że mam zaburzenia w psychice i czasami nad sobą nie panuję...Rzadko się to zdarza ale jeśli pan mnie zdenerwuje może być pan nawet ofiarą...-Brian wkurzył się i wyszedł...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|