Gra LOST RPG

Troyon

[dan]Strużka śliny wyciekła jej z kącika ust, a oczy rozbiegały się na dobre, rejestrując wydarzenia 360 stopni dookoła.
-Mniam - powiedziała cicho sama do siebie[/dan].

Nina

Stłamsił przekleństwo i zacisnął palce na lufie strzelby.
- Jestem dojrzały... - poprawił.

- Błagam, tylko nie zaczynajcie... - poprosiła słabo, już wiedząc, że zarówno pójście do dżungli z początkami przeziębienia, jak i zgoda na pójście Johna nie były dobrymi pomysłami.

Sol

- Przekwitłeś, stary - uświadomił go brutalnie.

Troyon

[dan]Otarła ślinę i dla własnego bezpieczeństwa, wlepiła wzrok przed siebie.[/dan]

Nina

- Sayid, proszę cię... - mruknęła cicho.

Dopóki Sayid mówił mu, że jest stary, nie przejmował się za bardzo. Inaczej oddziaływała na niego gadka próbująca sugerować, że nie jest w stanie czegoś zrobić, lub że jest słaby. Nie odezwał się więc i szedł.

Sol

Miał zamiar rzucić coś jeszcze o potencji, ale odpuścił sobie ostatecznie.

Troyon

[dan]Wszystko co widziała przypominało jej o pupci Sayida. Starała się więc na nic nie patrzeć. Przez co mijali to samo drzewo już trzeci raz.[/dan]

Nina

- Danielle... - zaczęła ostrożnie i głośno jednocześnie, żeby zwrócić uwagę Danielle na siebie.

Troyon

[dan]- Wiem, wiem. Już wiem którędy - uprzedziła wątpliwości.[/dan]

Nina

- Okej... - odpowiedziała i nie zatrzymując się, zdjęła plecak z jednego ramienia i wyciągnęła sobie aspirynę. Od ostatniej minęło już kilka godzin a w obecnej sytuacji naprawdę wolała działać profilaktycznie.

Szedł, układając sobie w głowie Plan dostania się do Henry'ego.

Nina

[nar]Idziecie już dobre kilka godzin. John - prawie się zasapałeś, ale wolałbyś się udusić, niż dać to po sobie poznać. Sayid - zaczyna boleć cię tyłek od przesadnego kręcenia nim. Nina - aspiryna nie działa i czujesz się delikatnie mówiąc kiepsko. Danielle - bez większych zmian, nadal jesteś szalona, nadal podoba ci się tyłek Sayida i nie potrzebujesz odpoczynku.[/nar]

Sol

- Daleko jeszcze? - zapytał niczym osioł ze Shreka.

Nina

Od dłuższego czasu się nie odzywała, więc nie odezwała się i tym razem. Nie tylko dlatego, że nie miała pojęcia ani gdzie są, ani jak daleko jeszcze.

Szedł niezmordowanie, nie potykajac się ani nie sapiąc, jakby wstąpiły w niego siły młodego cżłowieka.

Troyon

[dan]Prowadziła dzielnie.
- Nadciąga zimna i samotna noc. Rozbijmy obóz aby ogrzać nasze zmordowane ciała - powiedziała natchniona.[/dan]

Nina

Zgadzał się z tym w stu procentach*.

Podobnież Nina, która żałowała tylko, że nie ma w pobliżu jej prywatnego dogrzewacza.

*chociaż wiedział, że Sayid nie będzie chciał go przytulić.