|
Gra LOST RPG Witaj na forum Lost RPG.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Orick Pingwin Stwórca
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 1667 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bociana się pytaj
|
Wysłany: Nie 11:25, 21 Sty 2007 Temat postu: [Otwarte dla wszystkich] Samolot |
|
|
Charlie biegł przed siebie jak szalony. Czuł, jak wewnątrz jego duszy toczy się nieprawdopodobna walka. Biegł, kompletnie bec celu.
Nagle ścieżka, którą biegł, zakończyła się. Charlie pobiegł dalej i zauważył dziwną polaną.
Pobiegł tam, pchany jakimś instynktem. Zauważył czerwoną ścieżkę, czerwoną, niczym krew na jego koszulce.
Biegł dalej. Droga delikatnie skręciła.
Nagle Charlie poczuł jak jego noga napotkała coś. Owe coś właśnie rozcięło mu buta i ukłuło go w nogę. Charlie poczuł palący ból i padł na ziemię, jak rażony piorunem. Zdjął buta i zauważył niezbyt głębokie rozcięcie, z którego powoli wydostawała się krew.
Był w cieniu jakiegoś potężnego przedmiotu. Lecz zamiast spojrzeć, co rzuca tak dziwny cień, podbiegł do czegoś, na czym rozciął sobie nogę.
Połamana statuetka Maryi.
Czy to jakieś fatum? Zabił i ściga go Bóg? Zabił, a Bóg zsyła na niego matkę boską, która ma go ukarać? Charlie wziął rozbitą figurkę i rzucił ją przed siebie.
Z figurki wyleciał mały woreczek. Charlie z początku go nie zauważył, lecz gdy wstał, jego wzrok przykuła owa zguba.
Charlie nie mógł wierzyć własnym oczom.
Podniósł woreczek do ręki i obrócił go parę razy w dłoniach.
To niemożliwe...
Jeżeli Bóg istnieje, to teraz naprawdę go kara. Najpierw Matka Boska rozcinająca mu stopę, teraz woreczek... Jego sskarbu, tego, od czego uciekał.
Tego, co rzucił, dzięki Luke'owi, którego zabił.
To nie może być przypadek. Charlie poczuł, jak w jego sercu znów toczy się walka dwóch istot, jedna z nich pragnęła zachować narkotyk dla siebie, druga zaś szeptała mu, aby wyrzucił to.
Charlie obrócił się na pięcie i rzucił przed siebie woreczek z furią.
Zaniemówił.
Paręnaście metrów nad nim, na lianach i gałęziach, wisiał sobie zwykły samolot. Po prostu samolot, jak każdy inny.
Poza tym, że znajdował się na wyspie, której poza nimi i Innymi nikt nie zamieszkiwał.
Olbrzymi, pomarańczowy kształt zagrzmiał złowieszczo na wietrze.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Orick Pingwin Stwórca
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 1667 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bociana się pytaj
|
Wysłany: Nie 18:55, 21 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Charlie oczywiście nie oparł się pokusie i gdy znalazł drugi woreczek, postanowił zakosztować... tylko raz, ostatni raz...
Obudził się po dwóch godzinach. Przetarł oczy i wstał chwiejnym krokiem.
Wszystko wkoło tak fajnie falowało... Życie było tak słodko powolne, zapachy wyspy... Pomarańcze, mandarynki...
krew...
Charlie spojrzał na ścieżkę, którą podążał jakiś wysoki, czarnowłosy mężczyzna w zakrwawionej koszuli. Charlie uśmiechnął się.
Och, hej Luke... Zawołał i pomachał owej postaci. Wszystko wokół było tak słodkie...
Osoba podeszła bliżej.
--A może to Jack?--
Jack w ręku trzymał jakąś strzykawkę. Tak, to musiała być strzykawka.
Ja przestałem, ja nie biorę.. Powiedział nieprzytomnie Charlie. Jack podszedł bardzo blisko i dotknął ramienia Charliego.
Ej, zostaw! Charlie wyszarpał rękę i spojrzął nieprzytomnie na...
Marshalla. Marshall i strzykawka? Nie, w ręku miał jakiś dziwny przycisk, a na sobie czerwoną od krwi koszulę.
Mówię Ci, zostaw mnie... Wyszeptał Charlie i zrobił krok do tyłu, tylko po to, żeby się przewrócić. Spojrzał na Marshalla....
To była Nina. Tym razem miała puste dłonie, lecz widział krew na jej rękach i dziurę w brzuchu...
Co was taki tłum... Stęknął Charlie, zasłaniając się ręką. Przed...
Przed nim stał Ethan z pistoletem w ręku. Wycelowanym wprost w Charliego.
Nie no, Ty nie żyjesz! Zawołał Charlie i poczuł dziwne uczucie trzeźwości.
Teraz to Florence w ręku trzymała strzykawkę i pistolet.
Strzał z pistoletu przywrócił mu trzeźwość. Poczuł palący ból w ramieniu. Obraz powoli się wyostrzał. Ktoś odbiegał...
Charlie czuł okropny ból. Prawdziwy ból. Wstał i spojrzał na ranę na ramieniu.
Krew była prawdziwa. Ból też. Charlie, choć porządnie napakowany, czuł kłucie w ramieniu. Nie wiedział co robić. Rozejrzał się, ale nikogo nie było.
A krew leciała ciurkiem po ramieniu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Orick Pingwin Stwórca
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 1667 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bociana się pytaj
|
Wysłany: Nie 19:23, 21 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Heeeeeej Usłyszał gdzieś w oddali.
--ktoś Cię woła pokrako-- Powiedział do siebie w myślach. Stęknął cicho. Krew pachniała tak cudownie...
--Nie chce mi się-- Pomyślał, podczas gdy piasek dookoła niego zaczął przybierać czerwonawą barwę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Marshall Addicted to killing!
Dołączył: 12 Lis 2006 Posty: 7405 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:27, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[przychodzi poli marszal]
Marshall stanął kilka metrów przed wiszącym w górze samolotem. Przez chwilę spoglądał na niego z zainteresowaniem, po czym powiedział:
- Chyba trzeba tam wejść, co?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Pon 20:31, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Chyba tak. powiedziała, przypatrując sie samolotowi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Marshall Addicted to killing!
Dołączył: 12 Lis 2006 Posty: 7405 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:33, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Marshall podszedł bliżej i przyjrzał się samolotowi.
- Ciekawe skąd się tutaj wziął? - mruknął, patrząc w górę. Wyjął pistolet zza paska i podał go Polly:
- Przytrzymaj, a ja spróbuję się wspiąć...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Pon 20:45, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Marshall... Polly chciała zaprotestować, ale, widzac stanowczy, ostry wzrok Marshalla, powiedziała tylko:
Uważaj na siebie, dobra?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Marshall Addicted to killing!
Dołączył: 12 Lis 2006 Posty: 7405 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:50, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
- Nie będę - uśmiechnął się po swojemu Marshall, ale zaraz dodał:
- Jasne, że będę.
Podszedł do drzewa, na którego gałęziach wisiał samolot i zaczął się wspinać na górę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Pon 20:55, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Polly obserwowała w napięciu rychy wspinajacego się do samolotu Marshalla.
Bała się, ze coś się stanie. Że samolot wywróci się z Marshallem w środku, a jemu coś się rpzy tym stanie. Albo, ze nie dojdzinawet do samolotu - drzewo było w koncu cholernie wysokie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Marshall Addicted to killing!
Dołączył: 12 Lis 2006 Posty: 7405 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:46, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Marshall w końcu wspiął się na drzewo. Stanął na jakimś konarze i złapał się pnia. Spojrzał pod siebie, a potem na Polly. Uśmiechnął się i pomachał jej ręką i - jak to zwykle bywa - zapłacił za swoją głupotę. Ześlizgnął się się z gałęzi i poleciał w dół, w ostatniej chwili łapiąc się za konar rękoma.
- Jasna cholera - zaklął, gdyż obtarł sobie ramię i w dodatku rozbujał mocno gałęzie.
Po dłuższej chwili wgramolił się z powrotem na konar, siadając na nim okrakiem i wycierając wierzchem dłoni czoło.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Wto 10:02, 23 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Na widok ześlizgującego sie z galęzi Marshalla wydała z siebie odgłos, który najprawdopodobniej miał wskazywać na skrajny strach i uczucia pochodne. Cofnęła się o krok i z niemym strachem obserwowała, jak Marshall ponownie wspina się na konar.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Marshall Addicted to killing!
Dołączył: 12 Lis 2006 Posty: 7405 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:41, 23 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Przez kilka sekund uspokajał oddech. Potem pomachał Polly ręką i powiedział:
- Nic mi nie jest.
Następnie zaczął bardzo powoli zmierzać w kierunku samolotu, a potem do niego wlazł.
[będzie jakaś narracja co do samolotu?]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Wto 11:45, 23 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[nar]
Samolot byl raczej z gatunku tych małych, kilkuosobowych, starych jak świat maszyn. Wszedłeś niepewnie do środka, uwazając, żeby jakimś nagłym ruchem nie wprawić maszyny w ruch.
Na podłodze lezało kilka plecaków wypelionych figurkami Matek Boskich. Z jednej z nich, pozbawionej - zapewne pdoczas naglego 'lądowania' - głowy wystawał woreczek z heroiną.
Kilka kroków na prawo lezało martwe, odziane w sutannę, na wpół zgnite ciało, od ktorego bił okropny odór. Na lewo, przy sterach, zauwazyłes - nienaruszoną - radiostację.
[nar]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Marshall Addicted to killing!
Dołączył: 12 Lis 2006 Posty: 7405 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:47, 23 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Marshall odruchowo podniósł figurkę i włożył heroinę do kieszeni.
- No to wiemy czemu nasz rockman był naćpany - mruknął i powoli podszedł do radiostacji, próbując ją uruchomić.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sal high-heel
Dołączył: 25 Sie 2006 Posty: 9940 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Wto 11:50, 23 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Polly od jakiegoś czasu krażyła nerwowo pod drzewem, rzucając zaniepokojone spojrzenia samolotowi i okolicy.
[nar]
Marshall - udało ci sie uruchomić radiostację, mało tego - wydawało się, że ktoś spoza wyspy złapał wasz sygnał.
[nar]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|