Gra LOST RPG

Nina

Polowanie w dowolny sposób - ze strzelbami, kijami, kamieniami.

[przychodzą: Eden, Seth]
Prowadziła Setha, gestykulując żywo i opowiadając mu o sposobach wabienia dziczyzny. Mówiła tak głośno, że wszystkie zwierzęta, nawet jeśli jakieś tu jeszcze były, pitły na drugi koniec wyspy.

Marshall

--Kurwa jego jebana mać--
- Widzę, że świetnie się na tym znasz - powiedział, gdy Eden doszła do wabienia dzika na hamburgera i dietetyczną colę.

Nina

Nagle stanęła wpół kroku i zatrzymała gestem Setha. Położyła palec na ustach i zrobiła minę wskazującą na to, że chłopak robi za dużo hałasu i przez niego mogą nie wpaść nawet na trop dzika.
- Chyba coś słyszę - powiedziała, zastanawiając się czy już czas, żeby się Ukryć.

Marshall

Spojrzał w niebo i wezwał Boga na świadka swojego cierpienia.
- E, dobra.... - powiedział cicho.

Nina

- Nie, to nie dzik - machnęła ręką i ruszyła dalej.
- Powiem ci coś, tak między nami.

Marshall

Zaczynał się czuć jak na wycieczce szkolnej.
- Tak? - zapytał, zastanawiając się w którym momencie rozwoju Eden się zatrzymała.

Nina

- Dziki już dawno się stąd wyniosły. Polowania to symulacja - wyszczerzyła się.

Marshall

--Wcale nie zauważyłem, że dziki się wyniosły. Wcale.--
- Specjalnie mnie tu przyprowadziłaś, żeby mnie wykorzystać! - wycelował w Eden palcem.

Nina

- Sam chciałeś - odpowiedziała niewinnie.

[Seth sztyyywniak xD]

Marshall

Jako że Marta narzekała, że był sztywniakiem, niespodziewanie złapał Eden wpół i przewiesił ją sobie przez bark.
- No, panno Eden, zasłużyła sobie panna na karę - powiedział, niosąc ją wgłąb dżungli. Zostanie panna usmażona i zjedzona.[/i]

Nina

- Zatruuujesz się - wydusiła z siebie, pomiędzy atakami śmiechu, jednocześnie próbując się uwolnić. - Czy ktokolwiek kto mnie będzie jadł - jestem ciężkostraaawna.

Marshall

Ale jako że Seth był silnym chłopcem, Eden się nie uwolniła.
- Mam mocny żołądek - stwierdził. - Czekaj, czekaj, gdzie ja zostawiłem ten kocioł i spódniczkę z liści palmowych...?

Nina

- Dziki mnie uratują! - zakrzyknęła wojowniczo, wyrzucając pięść w górę. - Na przód moje dziki! Na przód Eden!

Marshall

Zaczął trząść się od chichotu. W pewnym momencie wpadł na szatański pomysł. Szybkim ruchem wyjął pasek ze spodni i przypiął nim Eden do jakiegoś drzewa, tak by nie mogła się uwolnić.
- Jako, że lubisz się śmiać - zaczął, zrywając źdźbło trawy - dam ci wiele powodów.
Jako że był gupkiem, uniósł trochę bluzkę Eden i zaczął ją bezczebelnie łaskotać po brzuchu.

Nina

A Eden, wcale nie przestraszona ze wyszła do dżungli z szaleńcem, na przemian darła się do dzików o pomoc i śmiała się jak szalona.
- Już, już, przestań, błagam!