Gra LOST RPG

Marshall

Marshall podniósł jakiś kamień i rzucił nim daleko między drzewa.
- Loczku, u mnie zawsze wszystko jest w porządku.

Sal

Widze. mruknęła z przekąsem.
Marshall, do cholery, gdyby było w porzadku nie szedłbyś z miną skazańca, tak mi się przynajmniej wydaje.

Marshall

Marshall wywrócił oczyma i uciekł na chwilę wzrokiem między drzewa.
- Po prostu przypomniało mi się coś nieciekawego...

Sal

To znaczy? spojrzała na niego pytająco

Marshall

- Stare dzieje... - powiedział wymijająco.

Sal

Nie powiesz mi? bardziej stwierdziła niż zapytala.

Marshall

- Mam ci opowiadać o mojej zasranej rodzince? - mruknął, wzruszając ramionami.

Sal

Jak wolisz... mruknęła, przekraczając korzeń.

Marshall

Wywrócił oczyma, robiąc przy tym minę od której drzewo mogło się zamienić w kupkę trocin. Wiedział, że Polly nie da mu spokoju, lecz mimo to nic nie powiedział.

Sal

Polly pewnie spróbowałaby go pomeczyć, gdyby nie to, ze doszli do bunkra.

[wychodza: polly, marshall]

[wyprowadzisz ich?]

Troyon

[wchodzi: Troy]

Spacerkiem szła sobie przez dżunglę, pogrążona w myślach, pozwalając by stopy same ją prowadziły. W cieniu panował przyjemny chłód. Zanim się obejrzała znalazła się koło bunkra. Pomyślała, że w sumie zjadłaby coś na ciepło i weszła do środka.

[wychodzi: Troy]

Sophie Holloway

[wchodzi:Sophie]
Sophie szła spacerkiem przez dżunglę w kierunku plaży.
[wychodzi:Sophie]

Troyon

[przychodzi: Troy]

Przez dżunglę przebrnęła w równie dobrym tempie.

[wychodzi: Troy]

Orick

[przychodzą: Troy, Jeff, Hurley, Nina]
Ścieżka była prosta i znana wam od dawna - Ale teraz zdawała się być dziwnie złowroga i niebezpieczna. Za każdym drzewem widzieliście Luke'a, a kazdy szelest zdawał się wam wystrzałem w pistoletu.

No... spójrzcie na to z innej strony. Teraz, z plaży, będzie wam bliżej do bunkra Powiedział Hurley, siląc się na uśmiech.

Troyon

Nie rozumiem tego nagłego zainteresowania jaskiniami. - powiedziała odwracając się gwałtownie na dźwięk łamanych gałęzi. Wyobraźnia płatała jej figle.