Gra LOST RPG

Troyon

Jack nie myśląc jakoś specjalnie trzeźwo, wystrzelił cały magazynek na oślep w pobliskie zarośla. Potem złapał Ninę za rękę, podniósł z ziemi i zaczął biec. Nie zrobił chyba nawet dziesięciu kroków, gdy poczuł ukłucie na nodze, opadł z sił i runął wraz z Niną na ziemię. Zanim stracił przytomność zobaczył jeszcze nad sobą niewyraźne postacie, potem już tylko ciemność.*

*kfik kfik

Nina

[narracja]Sawyer, Murphy, Nina - nie zobaczyliście już nic, ponieważ padliscie wcześniej. Jack - zanim zapadła całkowita ciemność - zobaczyłeś zarysy postaci, zbliżające się do ciebie i innych z workami płóciennymi oraz linami w rękach. Potem stracileś przytomność na dobre.
Wszyscy - zostaliście poniesieni w siną dal przez Innych.
Mike - odczuwając lekkie wyrzuty sumienia (ale tylko lekkie, bo przecież chodzi tu o TWOJEGO SYNA), ruszyłeś się także.
[wychodzą: Nina, Sawyer, Jack, Murphy i Mike][/narracja]

Troyon

[wchodzi: Marf]

Oglądał się przez ramię praktycznie cały czas, rozważając czy warto gdzieś się przyczaić i spróbować odbić resztę. Ale Inni mieli broń, a on nie. Inni grozili zabiciem Niny. Innych było więcej. No i obiecał Scarlett, że wróci. Zapewne obietnica ta implikowała to, że wróci w stosunkowo jednym kawałku, bez żadnych dziur po kulach i tego typu sprawach. Zaklął pod nosem. Potem zaklął na głos. Przyspieszył kroku, dochodząc do wniosku, że im szybciej dojdzie do obozu, tym szybciej zbierze ekipę ratunkową. Kiedy stracił pomost z oczu, zaklął po raz kolejny.

Troyon

Szedł całą noc. Miał raczej dobrą orientację w terenie, ale w ciemnościach ciężko było zobaczyć cokolwiek, więc szedł do obozu raczej okrężną drogą. Wreszcie dostrzegł plażę.

[wychodzi: Marf]

Nina

[przychodzą: Sam, Dean, Polly, Marshall]
Weszli w dżunglę, kierując się do obozu.

Sol

Szedł z tyłu, zamykając grupę i rozglądając się czujnie.

Sal

Szła sobie, co jakiś czas przystawając i tłumiąc nudności.

Nina

Polly, jak będziesz się chciała na chwilę zatrzymać, daj znać.

Sal

Pewnie. mruknęła do Deana.

Sol

[narracja]Idziecie i idziecie. Czasami zatrzymujecie się na postój, czasami, aby obejrzeć sobie darmowy pokaz pierwszych tygodni ciąży, ale generalnie czas wam upływa na posuwaniu. Się do przodu.[/narracja]

Sol

Szedł sobie i szedł, cały czas uważnie pilnując tyłów.

Nina

Szli już prawie dwanaście godzin i póki co ani śladu ewentualnych Innych, deptających im po piętach.
Po namyśle Dean posłał Marshalla na tyły, z poleceniem żeby uważał, a Sama zawołał do siebie.

Sol

Więc przyspieszył kroku i już po chwili zrównał się z Deanem.

Nina

I co, mózgowcu, wymyśliłeś już co zrobimy dalej? Ile powiemy reszcie? I komu powiemy wszystko? zadawał kolejno pytania.

Sol

- Może po kolei? - zapytał uprzejmie.