Gra LOST RPG

Sol

- Tak - skinęła głową i poszli do kuchni.

[wychodza marf scar]

Nina

[przychodzi i wychodzi: Nina]
Zebrała te opatrunki, które zostały i wróciła do kuchni.

Troyon

[wchodzą: Scar, Murphy]

-Musimy przenieść się na górne łóżko. - stwierdził.

Sol

- Taak, żeby sprawdzić, kto pierwszy spadnie? - zakpiła. - Myślisz, że obudziłeś się na podłodze, bo cię zepchnęłam?
- Nie wygląda na ciężką - stwierdziła. - Chyba damy radę przenieść ją.

Troyon

Wzruszył ramionami i podszedł do posłania.
-Ok. - powiedział, podniósł Flor i ułożył na górnym posłaniu, przykrywając kocem. Potem zdjął buty i sam się położył na dolnym.

Sol

- Nawet sam dałeś - mruknęła cicho do siebie samej, zrzucając klapki i siadając na łóżku.

Troyon

-Połóż się, spróbuj przespać. - powiedział, przyciągając ją do siebie.

Sol

- Mogę spróbować - mruknęła, stwierdzając, że ostatecznie - co jej zależy? Cały czas jednak myślała o tym, co powiedział, a raczej, czego nie powiedział jej Jack.

Troyon

-Nie myśl o tym. Wszystko się wyjaśni. - mruknął sennie.

Sol

- Taak - mruknęła sceptycznie.

Troyon

Pogładził ją po plecach i pocałował w czoło.
-Wszystko się wyjaśni. - powtórzył i zasnął.

Sol

Kiedy zorientowała się, że zasnął, leżała jeszcze przez pół godziny, mając nadzieję, że jej też się uda. Niestety, nie udało się, toteż wyplątała się z jego objęć i usiadła pod ścianą, wbijając wzrok przed siebie.

Marshall

[przyłazi mally]

Przyleźli, nacieszyli się sobą, że tak powiem i zasnęłli.

Sal

Polly obudziła się.
Nie traciła zbyt wiele czasu na przeciagania się, ziewanie i inne tego typu sprawy - była na to stanowczo zbyt głodna i spragniona kawy.
Zdjeła rękę Marshalla ze swoich ramion, przeszła przez niego, ubrała się w pierwsze rzeczy, jakie wpadly jej w ręce (mianowicie swoje spodnie i jego kosuzlę) i poszla do kuchni.

[wychodzi: p]

Sal

[dobra, jestem len, nie chce mi sie pisac narracji. przyjmijmy, ze polly wziela se marshalla i w bunkrze juz ich niet.

cieszę się, ze się cieszycie.]