Gra LOST RPG

Sal

Łazienka. Najprawdziwsza łązienka z najprawdiwszym prysznicem, najprawdziwszą umywalką, lustrem i mydłem, pasta do zębów ba! - nawet kremem do golenia.
Woda śmierdzi siarką, ciśnienie jest bardziej niż kiepskie, ale nie przejmujecie się tym. Jedyne, co się dla was liczy, to fakt, ze ten prysznic istnieje.
I ze woda jest, nareszcie, w koncu, hiphiphura - ciepła.

Sal

[przychodza: polly, nina]

Polly nacisnęła pierwszą lepszą klamkę, pchnęła drzwi i wydała z siebie głośny pisk zachwytu.
Nina! Tu jest lustro! Kran! Cholera, PASTA DO ZEBÓW! mówiła z prędkością rakiety.

Nina

Nina dopadła kranu zaraz po Polly. Odkręciła kurek
Pauline, to wszystko jeszcze nic. Tu jest CIEPŁA WODA!!! krzyknęła uradowana. Boze, pierwszy raz od miesiąca naprawdę się wykąpiemy!!!! była bliska odtańczenia afrykańskiego tańca radosci wokół wymiaginowanego ogniska.

Sal

Pryyyszniiiic! Polly wskoczyła do kabiny w ubraniu i zaczęła w niej podskakiwac jak trzylatek.
Niiiinaaaa, oni tu mają szampon! Do włosów, cholera jasna, umyję włosy!

Nina

Nina zaczęła się śmiac jak dziecko. Patrzyła na Polly wesoło W ciepłej wodzie dziewczyno. I nie bedziesz musiała trzęsąc się z zimna lecieć do zimnej jaskini. Chodźmy dalej co? W kuchni nie było jedzenia, muszą mieć tu jakąś spiżarnię... powiedziała przeglądajac się w lustrze,poprawiajac włosy i myjąc sobie najprawdziwszym mydłem ręce.

Sal

Skinęła głową, wyskakując z kabiny.
Prowadź, Ruda. zakomenderowała, rpzeglądajac się przelotnie w lustrze.
Cholera, wyglądała jak dziesięć i trzy czwarte nieszczęścia, poczochrana, z podrapaną twarzą i przetłuszcoznymi włosami.

Nina

Za mną, szeregowy powiedziała Nina i razem z Polly wyszły z łazienki.
[wychodzi: Nina, Polly]

Marshall

[przychodzi marshall]

Gdy wszedł do łazienki, otworzył usta ze zdziwienia. Bez zastanowienia, zrzucił z siebie rzeczy i wszedł pod prysznic. Woda była ciepła.
- Kocham ten pieprzony bunkier... - powiedział do siebie, biorąc szampon i myjąc włosy.
Gdy się porządnie umył, wyszedł, owinął się w pasie jakimś ręcznikiem i zaczął się golić.
Gdy skończył uśmiechnął się wesoło, wytarł i ubrał, po czym użył jakiegoś taniego perfumu stojącego na półce pod lustrem.
Ruszył z powrotem.
[wychodzi marshall]

Nina

[przychodzi Nina]
Weszła do łazienki i jeszcze zanim zapaliła swiatło uśmiech pojawił się na jej twarzy. Kąpała się po powrocie z wyprawy, więc teoretycznie nie musiała, ale z dziką przyjemnoscią zrzuciła ciuchy i wlazła pod prysznic. Był ciepły. Plawiła się w wodzie chyba z pietnaście minut, myła włosy i moczyła cała. Wyszła i wytarła się jakimś czystym ręcznikiem. Drugim zawinęła włosy. Ubrała się w swoje ciuchy i ściągnęła ręcznik z włosów, uprzednio trochę je wycierając.
Wróciła do salonu
[wychodzi Nina]

Nina

[przychodzi Nina]
Nina pomimo że już od tygodnia brała dzień w dzień ciepły prysznic, wciąż nie mogła sie nim nacieszyć. Wyskoczyła z ciuchów i weszła pod prysznic. Puściła gorącą wodę i weszła pod strumień, słysząc wycie pomyslała ze to by było na tyle w kwestii spania Pauline. Wymyła się dokładnie podśpiewując, użyła resztkę szamponu notując w pamięci zeby przynieść do łazienki nową i wyszła spod prysznica. Wytarła się i ubrała czyste rzeczy. Zawinęła włosy w ręcznik a brudne ciuchy wrzuciła do pralki. Opuściła łazienkę.
[wychodzi: Nina]

Wilk

[przychodzi: Simon]

Obdarowywujac wszystkie zaparowane kafelki pokolei ponurym spojrzeniem oparl sztucer o sciane i szybko pozbyl sie wszelkich czesci odziezy. Odkrecil kurek, zaczekal az zacznie leciec goraca woda po czym wskoczyl pod prysznic i sie dokladnie umyl.
Po kilkunastu minutach, klac cala rodzine osoby, ktora zuzyla szampon, naciagnal spodnie i narzucil na siebie koszule.
Umyl jeszcze zeby, chwycil sztucer i wyszedl z lazienki.

[wychodzi: Simon]

Sal

[przychodzi: polly]

We wnętrzu pralkosuszarki leżały skłębione, wysuszone ciuchy, które wczoraj tam zostawiła. Wyciągnęła z kłebka niebieski, bawłniany t-shirt i lniane szorty, rzuciła je na umywalkę, po czym pozbyła się pizamy i wskoczyła po prysznic.
Zbit szyba dawała jej uczucie dziwnego dyskomfortu - jakby ktoś ją podgladał. Szybko umyła się pod ciepłym, cuchnącym siarką strumieniem, z braku szamponu myjąc włosy mydłem. Potem wyskoczyła z kabiny, ubrała się i stanęła przed lustrem.
Nie wygladała juz tak fatalnie jak tydzień temu, rpzed znalezieniem bunkra.
W zasadzie, gdyby była facetem, mogłaby się w sobie zakochac od pierwszego wejrzenia. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i - słyszac alarm z pokoju komputerowego - wyszła szybkim krokiem z łazienki.

[wychodzi: polly]

Scheat

[przychodzi: Flor]
W bunkrze było nienaturalnie cicho, już odwykła od ciszy, zwykle na wyspie coś szumiało, szeleściło, ludzie krzyczeli, albo się śmiali..
Teraz delektowała się spokojem, popatrzyła w lustro, wyglądała jak człowiek z buszu, ale czysty i ubrany w wyprane ubrania człowiek z buszu, ponadto człowiek z buszu, który jest zadowolony z blizny biegnącej przez pół policzka i z worów pod oczami..
Tak, ludzie z buszu byli stosunkowo dziwni.
[wychodzi: Flor]

Sophie Holloway

[przychodzi: Sophie]
Łazienka...o tak. Zdjęłam ubranie, położyłam obok i wskoczyłam pod prysznic...ale było przyjemnie. Podśpiewywałam sobie myjąc włosy.

Sophie Holloway

Zakręciłam kran. Ubrałam się i poszłam...
[wychodzi: Sophie]