Gra LOST RPG

Sal

Troche mi słabo. powiedziała przepraszajacym tonem, odsuwając nieco dalej kubek z herbatą.

Pól agory go widziało. wzruszyla ramionami Polly, wstając i wrzucają miske do zlewu.

Scheat

I oni też tak uważają?
Ciągnęła dalej z niedowierzaniem.

Sal

Flor, do cholery, zbiorowe halucynacje nie istnieją uświadomiła Francuzke brutalnie, myjąc miskę.

Claire wzięla głębszy oddech, czując, że zaczyna jej się kręcić w głowie.

Scheat

O czym ty mówisz? Spytała Flor zdezorientowana.
Wszyscy na agorze..
Nie dokończyła
Claire, czy ty mdlejesz? poinformowała się

Sal

Polly spojrzała z niepokojen na Claire, która w chwili obecnej osiagała koloryt świeżo wybielonego domku na mazurskiej wsi.
Cholera, ona chyba nie ma zamairu nam tu teraz rodzic? upewnila się, zapominajac na chwil o tyłku Murphy'ego.

Sal

Claire pokręciła głowa, później pokwiała, i znow pokręciła, co mialo zapewne oznaczac, ze nie wie.
Czuła się naprawdę słabo - zwłaszcza, ze nie wiedziala, czy z Charlie'em pryzpadkiem nci złego sie nie stało, czy nie doszlo do jakiegos wypadku w jakiniach ani nic z tych rzeczy.

Polly zaklęła w niekobiecy sposob i poszla po Jacka.

[wychodzi: polly]

Sal

[przychodza: cycata suka i bohaterski rycerz]

Polly i Jack wleźli do kuchni.

Claire zaciskała nerwowo palce na szklance, starając sie unormowac mocno przyspieszony oddech.

Marshall

Jack podbiegł do Claire.
- Jak się czujesz? Boli?

Sal

Polly stanłęa w kącie, czekajac na rozkazy.

Claire kiwnęła głową.
Boli. przyznała.

Marshall

- Polly, przynieś ręczniki, i ciepłą wodę - zakomenderował Jack.

Sal

Polly skinęła głowa i wyszła szybkim krokiem z kuchni.

[wychodzi: polly]

Sal

[przychodzi: polly]

Jestem powiedziała, wchodzac do kuchni z recznikami przewieszonymi przez bark i miednicą pełną wody, ochlapujac wszystko p odrodze.
Jack, chyba nie masz zamair odbierac porodu w kuchni, do cholery? spytała trzezwo, obserwując z niepokojem brzuch Claire tak, jakby spodziewala się, ze zaraz wybuchnie.

Marshall

- Oczywiście, że nie - powiedział Jack i zwrócił się do Claire - Przeniosę cię na łóżko...

Sal

Claire była w stanie tylko kiwnąć głowa i wydac z siebie krótkie:
Mhm

Nina

[przychodzą: Nina, Murphy]
Śmiac jej się chciało, że za każdym razem kiedy wchodzili do któregoś pomieszenia, Murphy teatralnie przepuszczał ja przodem, a przy okazji było to całkiem miłe. Z szerokim uśmiechem na twarzy wkroczyła do kuchni i zatrzymała się gwałtownie. Trafili w środek piekiełka, najwyraźniej. Claire była blada, JAck przymierzał się do bliżej niezidentyfikowanego ruchu przeniesienia jej gdzieś, Polly stała z miednicą w rękach i ręcznikami na ramieniu.
Hm. zaczęła, marszcząc czoło. Czy to już? zapytała malo inteligentnie przestrzeń przed sobą.