Gra LOST RPG

Sal

Prychnęła z niesmakiem. To była jedna z cech, której nie cierpiała w Marshallu - wieczna cheć docinania pseudowrogom.
Przestaniesz?

Marshall

--Nie mam zamiaru-- pomyślał.
- Już przestaję... - powiedział, rozsiadając się wygodniej. - A swoją drogą... - zaczął, lecz urwał. Jeydnie po jego po jego twarzy błąkał się złośliwy usmiech.

Sal

Stała dalej posrodku kuchni, pod obstrzałem spojrzeń i rekami skrzyżowanymi na kaltce piersiowej.
Czuła przez skórę, ze Simon nie wytrzyma długo zaczepek Marshalla i dojdzie do wybuchu. Zwlaszcza, jesli w konwersację włączy się Sawyer.

Marshall

Marshall najwyraźniej zadowolony z siebie, zwrócił się do Sawyera:
- To co, kolego, mogę liczyć na to, że rozpatrzysz to o czym mówiliśmy na papierosie... O topieniu...

Debi

Debi poczuła się dziwnie głupio, wchodząc do kuchni.
Miała wielką ochotę wejść do szafki.
Nie rób tego Debi. Nie rób tego Debi. Nie rób tego Debi. powtarzała jak mantrę.
Ojej! Polly włosy powiedziała, poprawiając jej lok, który omal nie stanął na czubku głowy. Przepraszam. Już mnie nie ma[/i] mruknęła, znikając w otchłaniach szafki.

Sal

Odruchowo roztrzepała włosy na czubku głowy ręką i spojrzała na zamykajace się za Debi drzwiczki szafki.
To było chyba w zasadzie najlepsze wyjscie. Zabunkrowac się obok rury odplywowej i udawać, ze cię nie ma. Odetchnęła głębiej i wbiła spojrzenie w płytki na podłodze.

Sol

A wyglądam jakbym zmienił zdanie? odpowiedział pytaniem, rozpierając się wygodnie na krześle i uśmiechając się kpiąco.

Marshall

- Nie - powiedział krótko Marshall i rzucił złośliwe spojrzenie Simonowi - Łowcy Warchlaków.
- Może wyspowa fauna chociaż trochę się odrodzi po wyjeździe wielkiego myśliwego...

Sol

Myślę, że nawet jeśli się nie odrodzi, to zapotrzebowania będą coraz mniejsze rzucił, nasłuchując odgłosów dobiegających z korytarza. Nie wiem, ilu ich tam jest, ale jak na mój gust zaraz będzie kilka osób mniej do ratowania.

Marshall

Marshall zszedł z blatu.
- Czyżby bójka - usmiechnął się, a oczy mu zabłyszczały.

Sol

Można sprawdzić stwierdził, wstając i wychodząc z kuchni.

[wychodzi Sawyer]

Marshall

Wyszedł też.

[wychodz marszal]

MatthewBlue

[przychodzi Matthew]

Wszedł usiadł na krześle. Czekał na Jacka.

Marshall

[przychodzi jack marszal]

Jack stanął naprzeciw Matta i powiedział surowo:
- Masz wyjść z bunkra. Przegiąłeś, gówniarzu...

Marshall usiadł w niebezpiecznie bliskiej odległości od Matta i z zadowoleniem oglądał całą scenę.

Sol

[przychodzi sawu]

Wszedł i usiadł na miejscu, które zwolnił kilka minut temu. Popatrzył z rozbawieniem na chłopaka, który przed chwilą wykłócał się w korytarzy.
Młody, nie wiem, co jej powiedziałeś, ale mi się nie udało doprowadzić jej do tego stanu.