Gra LOST RPG

Sol

Wcześniej jeszcze Ben kazał Rysiowi sprowadzić gościa z Tallahassee.

Nina

Wylazł z szafy, razem z wciaż przetrzymywaną w charakterze zakładnika Alex.
- Gość z Tallahassee? To jakiś rodzaj kodu? - zapytał podejrzliwie.

Sol

Spojrzał na niego jak na debila.
- Nie, John. Niestety nie mamy kodu oznaczającego "w mojej szafie jest mężczyzna, który celuje pistoletem w głowę mojej córki". Chociaż może powinniśmy.

Nina

Wzruszył lekko ramionami.
- Sayid miał z sobą plecak - zaczął. - Chcę, żeby ona mi go przyniosła - dodał, wskazując bronią na Alex.

Sol

- Dobrze - powiedział po chwili. - Ale powinieneś wiedzieć, że moja córka mnie nienawidzi, więc trzymanie mnie jako zakładnika mija się z celem.

Nina

Zrobił obojętną minę.
[nar]- Tato... - zrobiła minę zbitego psiaka, po czym spojrzała na Locke'a. - Przyniosę ci twoją torbę - powiedziała i znikła za drzwiami.
W czasie, kiedy na nią czekali, Ben przeniósł się na swój dwukołowiec, przeszli do kuchni i sobie pogadali.[/nar]

Sol

I tak sobie gadali i gadali.

Nina

[nar]Przyszła Alex.[/nar]
Wpuścił ją do domku.
- W porządku, powiem ci, jak to będzie wyglądać - powiedział do Bena, zabierając jej plecak. - Alex pójdzie ze mną, zaprowadzi mnie do łodzi. Kiedy będziemy na miejscu, wypuszczę ją.

Sol

- Zrobiła już wystarczająco dużo. Ja cię zaprowadzę.

Nina

Spojrzał na niego z politowaniem. Dokładnie takim samym wzrokiem, jak kiedyś patrzono na niego.
- Będziesz mnie spowalniał - powiedział bezlitośnie. - Idziemy - dodał, zwracając się do Alex.

Sol

- Powinieneś wiedzieć, że zawarłem z Jackiem umowę. Za jakąś godzinę odpływa z tej wyspy za pomocą tej łodzi i to bilet w jedną stronę, łódź nie będzie mogła wrócić. Więc zniszczysz ją czy nie - nikt nie znajdzie tej wyspy.

Nina

Patrzył na Bena przez moment, po czym nie odzywając się już do niego, połozył rękę na plecach Alex i popchnął ją delikatnie do wyjścia.
- Chodź. Wychodzimy.
[wychodzą: Locke, Alex]

Sol

Stał przez chwilę w miejscu, po czym poczłapał do łóżka.

Nina

[przychodzą: Julka z Jackiem]
Przyprowadziła Jacka do Bena, bo lekarz chciał się pożegnać. Zapukała głośno w drzwi.

Sol

Westchnął i podniósł się z trudem.
- Proszę - krzyknął.